Słynny tekst Goethego eksponujący najważniejsze idee niemieckiego preromantyzmu (Sturm und Drang) z melancholią i nieszczęśliwą miłością w rolach głównych. Piękny język, głębokie refleksje filozoficzne, urzekające opisy górskiego krajobrazu i jakże aktualna diagnoza depresji prowadzącej do samobójstwa. Wyborna literatura.
„Bóg świadkiem, kładę się często do łóżka z życzeniem, ba, czasem z nadzieją niezbudzenia się więcej: rano otwieram oczy, widzę znów słońce i czuję się nieszczęśliwy. O, gdybym mógł być kapryśny, zepchnąć winę na pogodę, na kogoś trzeciego, na chybione przedsięwzięcie, wtedy straszny ciężar zniechęcenia tylko w połowie spoczywałby na mnie. Niestety! Czuję zbyt wyraźnie, że wina leży we mnie samym… Nie wina! Dość, że we mnie kryje się źródło wszelkiej niedoli, jak niegdyś źródło wszelkiej szczęśliwości. Czyż nie jestem już tym człowiekiem, który niegdyś żył całą pełnią uczucia, który chodził po ziemi jak po raju, który miał serce, by ogarniać nim miłośnie świat cały? Ale serce to teraz zamarło, nie płyną już z niego żadne zachwyty; oczy moje są suche, a myśli moje, nie obmywane już orzeźwiającymi łzami, marszczą niespokojnie me czoło. Cierpię wiele, bo straciłem to, co było życia mego jedyną rozkoszą, świętą, ożywczą siłą, którą zawsze tworzyłem wkoło siebie. Znikła!”.
„Bóg świadkiem, kładę się często do łóżka z życzeniem, ba, czasem z nadzieją niezbudzenia się więcej: rano otwieram oczy, widzę znów słońce i czuję się nieszczęśliwy. O, gdybym mógł być kapryśny, zepchnąć winę na pogodę, na kogoś trzeciego, na chybione przedsięwzięcie, wtedy straszny ciężar zniechęcenia tylko w połowie spoczywałby na mnie. Niestety! Czuję zbyt wyraźnie, że wina leży we mnie samym… Nie wina! Dość, że we mnie kryje się źródło wszelkiej niedoli, jak niegdyś źródło wszelkiej szczęśliwości. Czyż nie jestem już tym człowiekiem, który niegdyś żył całą pełnią uczucia, który chodził po ziemi jak po raju, który miał serce, by ogarniać nim miłośnie świat cały? Ale serce to teraz zamarło, nie płyną już z niego żadne zachwyty; oczy moje są suche, a myśli moje, nie obmywane już orzeźwiającymi łzami, marszczą niespokojnie me czoło. Cierpię wiele, bo straciłem to, co było życia mego jedyną rozkoszą, świętą, ożywczą siłą, którą zawsze tworzyłem wkoło siebie. Znikła!”.
