Po pierwsze w "Domu zbrodni" nie ma Herkulesa. Ani nawet panny Marple. Po drugie odpowiedź na pytanie: Kto zabił? jest stosunkowo prosta (wystarczy wytypować najmniej podejrzaną osobę). I po trzecie brakuje angielskich smaczków (małych rytuałów, flegmatycznej elegancji, five o'clocków i herbaty w gustownych filiżankach). Dlaczego? Ponieważ w rolach głównych występują członkowie greckiej familii (wprawdzie mieszanej i zasymilowanej, ale jednak). To wszystko spowodowało, że wydana w 1949 r. powieść nie sprawiła mi tyle przyjemności, jaką zwykle odczuwam podczas lektury kryminałów lady Agaty.
Punktem wyjścia historii jest śmierć 87-letniego Arystydesa, seniora rodu Leonidesów. Grek osiadł w Anglii, gdzie założył sieć sklepów i zbił ogromną fortunę. Policja odkrywa, że został otruty, a podejrzenie pada na jego drugą żonę, młodą Brendę. Tym bardziej, że flirtowała ona z panem Lawrencem, nauczycielem wnucząt starca: Eustace i Josephine. Można przypuszczać, że wspólnie czyhali na spadek po Arystydesie.
Senior lubił otaczać się bliskimi. W jego rezydencji, tzw. Krzywym Dworku mieszkają jeszcze synowie Greka z pierwszego małżeństwa wraz z żonami (pocieszny nieudacznik Roger z inteligentną Clemency oraz introwertyczny historyk Philip z pretensjonalną aktorką Magdaleną), a także ciotka Edith de Haviland (siostra pierwszej małżonki Arystydesa).
Narratorem powieści jest Charles Hayward, trzydziestoparoletni mężczyzna z doświadczeniem szpiegowskim na wojnie. Jako że jest zaręczony ze starszą córką Philipa, Sophią, zależy mu na wykryciu sprawcy (aby cień podejrzenia nie padł na jego ukochaną). Sophia wróciła właśnie z Kairu, gdzie brała udział w tajnej misji, jest kobietą niezależną i wykształconą. Charlesa wspiera w śledztwie ojciec, nadinspektor Hayward ze Scotland Yardu.
Zbrodnia na Arystydesie pociągnie za sobą kolejne. Otruta zostanie dobra niania (środek na serce w kakao), a dwie bohaterki znajdą śmierć w wypadku samochodowym (czy zaaranżowanym?). Ważną rolę w rozwiązaniu zagadki odegrają: tajemniczy list, pamiętnik Josephine oraz lekcje tańca, o których marzyła dociekliwa dziewczynka.
Jak zawsze w przypadku książek Christie mamy do czynienia z ciekawą intrygą, eleganckim stylem i trafnymi obserwacjami dotyczącymi natury ludzkiej. Lektura kryminałów lady Mallowan to gwarancja rozrywki z klasą. Tym razem jednak czegoś zabrakło do pełnej satysfakcji czytelniczej.
Wybrane cytaty
1) Myślę, że ludzie częściej zabijają osoby, które kochają, niż te, których nienawidzą. Może dlatego, że tylko ci, których kochamy, mogą uczynić nasze życie ciężkim nie do zniesienia.
2) Widzisz, popełnienie zbrodni sprawia, że morderca staje się niezwykle samotny. Chce komuś o tym opowiedzieć... i nie może. Więc skoro nie wolno mu mówić, jak to zrobił, mówi o samej zbrodni, dyskutuje o niej, snuje teorie i tym podobne. Gdybym był tobą, Charlesie, szukałbym właśnie tego. Wracaj tam i pozwól i mówić. Winni czy niewinni będą zadowoleni z możliwości porozmawiania z kimś obcym.
3) Lubiłem Josephine... nadal ją lubię. Nie przestaje się kogoś lubić, gdy zachoruje on na gruźlicę albo inną śmiertelną chorobę. Josephine była – jak powiedziała Sophia – potworem, ale była żałosnym potworem. Urodziła się z garbem moralnym... skrzywione moralnie dziecko z Krzywego Dworku.
Punktem wyjścia historii jest śmierć 87-letniego Arystydesa, seniora rodu Leonidesów. Grek osiadł w Anglii, gdzie założył sieć sklepów i zbił ogromną fortunę. Policja odkrywa, że został otruty, a podejrzenie pada na jego drugą żonę, młodą Brendę. Tym bardziej, że flirtowała ona z panem Lawrencem, nauczycielem wnucząt starca: Eustace i Josephine. Można przypuszczać, że wspólnie czyhali na spadek po Arystydesie.
Senior lubił otaczać się bliskimi. W jego rezydencji, tzw. Krzywym Dworku mieszkają jeszcze synowie Greka z pierwszego małżeństwa wraz z żonami (pocieszny nieudacznik Roger z inteligentną Clemency oraz introwertyczny historyk Philip z pretensjonalną aktorką Magdaleną), a także ciotka Edith de Haviland (siostra pierwszej małżonki Arystydesa).
Narratorem powieści jest Charles Hayward, trzydziestoparoletni mężczyzna z doświadczeniem szpiegowskim na wojnie. Jako że jest zaręczony ze starszą córką Philipa, Sophią, zależy mu na wykryciu sprawcy (aby cień podejrzenia nie padł na jego ukochaną). Sophia wróciła właśnie z Kairu, gdzie brała udział w tajnej misji, jest kobietą niezależną i wykształconą. Charlesa wspiera w śledztwie ojciec, nadinspektor Hayward ze Scotland Yardu.
Zbrodnia na Arystydesie pociągnie za sobą kolejne. Otruta zostanie dobra niania (środek na serce w kakao), a dwie bohaterki znajdą śmierć w wypadku samochodowym (czy zaaranżowanym?). Ważną rolę w rozwiązaniu zagadki odegrają: tajemniczy list, pamiętnik Josephine oraz lekcje tańca, o których marzyła dociekliwa dziewczynka.
Jak zawsze w przypadku książek Christie mamy do czynienia z ciekawą intrygą, eleganckim stylem i trafnymi obserwacjami dotyczącymi natury ludzkiej. Lektura kryminałów lady Mallowan to gwarancja rozrywki z klasą. Tym razem jednak czegoś zabrakło do pełnej satysfakcji czytelniczej.
Wybrane cytaty
1) Myślę, że ludzie częściej zabijają osoby, które kochają, niż te, których nienawidzą. Może dlatego, że tylko ci, których kochamy, mogą uczynić nasze życie ciężkim nie do zniesienia.
2) Widzisz, popełnienie zbrodni sprawia, że morderca staje się niezwykle samotny. Chce komuś o tym opowiedzieć... i nie może. Więc skoro nie wolno mu mówić, jak to zrobił, mówi o samej zbrodni, dyskutuje o niej, snuje teorie i tym podobne. Gdybym był tobą, Charlesie, szukałbym właśnie tego. Wracaj tam i pozwól i mówić. Winni czy niewinni będą zadowoleni z możliwości porozmawiania z kimś obcym.
3) Lubiłem Josephine... nadal ją lubię. Nie przestaje się kogoś lubić, gdy zachoruje on na gruźlicę albo inną śmiertelną chorobę. Josephine była – jak powiedziała Sophia – potworem, ale była żałosnym potworem. Urodziła się z garbem moralnym... skrzywione moralnie dziecko z Krzywego Dworku.
