Durian Sukegawa "Kwiat wiśni i czerwona fasola"

"Gdybym odeszła, nie byłoby księżyca, drzew, wiatru. Gdyby zabrakło mojego punktu widzenia, zniknęłoby wszystko, co widzę. To naprawdę tak proste".

Uliczka handlowa gdzieś w Tokio, drżące na lekkim wietrze kwiaty wiśni i sklepik z dorayaki (plackami faszerowanymi pastą z fasoli azuki), w którym zaprzyjaźniają się osoby z dwóch odmiennych światów, by wspólnie prowadzić małą gastronomię.

Relacja młodego, niespełnionego pisarza Sentaro z łagodną starszą panią Tokue Yoshii jest obarczona ryzykiem (ze względu na trudną przeszłość obojga), ale zarazem stanowi dla nich szansę: na przyjaźń i odzyskanie radości życia.

W utworze pojawia się dość nieoczywisty wątek choroby Hansena, czyli trądu i związanego z nim wykluczenia społecznego. To przydaje historii pewnej głębi, choć ostatecznie nie jest ona niczym więcej jak kolejną opowieścią z cyklu słodko-gorzkich japońskich przytulanek. Trochę banalną, a mimo to subtelną. Nieco sztampową, a jednak potrafiącą wzruszyć.

Lektura dla mniej wymagającego czytelnika, lecz i po taką czasem warto sięgnąć.