O „Kurce wodnej” Witkacego

Kurka Wodna
to w gruncie rze­czy zwyczajna zabawa kryminalna, której rozwiązanie – efekt końcowy – znamy już na początku. Miłośnicy literatury kryminalnej będą usiło­wali rozwikłać jej meandry, które Witkacy cały czas rozbija i kom­plikuje. Dla innych (którym obce są ciągoty detektywistyczne) Kurka Wodna będzie tylko dramatem ro­dzinnym. Witkacy nie ukrywa wcale, że zamierza pokazać na scenie roz­pad polskiej rodziny wielopokolenio­wej: ojciec, syn, wnuk. Ale sama rodzinność nie wystarcza. Rozpad wię­zi rodzinnych pociąga za sobą roz­pad wartości społecznych, kulturo­wych itp. Mało jeszcze tego Witkacemu, bo czyni z Kurki Wodnej dramat o artyście. Wreszcie na ten mistrzowski wg Geroulda dramat można spojrzeć jako na rzecz o hi­storii, dramat o rewolucji (za Encyklopedią Teatru Polskiego: encyklopediateatru.pl).

Konteksty filozoficzne

Chłopiec Tadzio jako czynnik filozoficzny, metafizyczny – bo dzieci są najbardziej filozofami? Tadzio mówi, że jakby śnił. Ale już cała ta sztuka jest jak sen przez zerwanie z zasadami logiki. Śniłby tedy Tadzio „sen we śnie”? (Edgar Alan Poe).

Estetyka i metafizyka – widać to wiązanie (Edgar ma być artystą, ale wszystko nim nakierowane jest na pytania metafizyczne, czy można znaleźć na nie odpowiedź w sztuce, estetyce?)

Różne motywy – Schopenhauer (ludzie jako marionetki zdani na los ślepej woli, fatalizm, pesymizm metafizyczny, pobrzmiewa też greckie fatum, ale już w szponach bezsensu),

Nietzsche – kwestionowanie tradycyjnej etyki, klasycznych wartości (wielki może być także morderca, bo morderstwo też bywa pierwsze i nieodwołalne, „wielkość jest w kłamstwie”, etyka to konwencja itd.)

Sartre – absurd istnienia i w ogóle egzystencjalny wątek egzystencji przed esencją – kim jestem – jak mam siebie stworzyć, jak wziąć za to stwarzanie siebie odpowiedzialność?

Prof. Markowski w kontekście Witkacego wspomina jeszcze o Heideggerowskim „się” („Man”), o zapominaniu bytu, o uciekaniu od konfrontacji z nicością, trwogą (tu jest też Kierkegaard – trwoga, absurd, Abraham, choroba na śmierć).

O koncepcji monady w filozofii Witkacego (tradycja monadologii: Anaksagoras – stoicy – Bruno – Spinoza – Leibniz).

O filozofii Witkacego

Twórczość Witkacego wyrasta z kryzysu kultury, która znalazła siebie osamotnioną i bezdomną po nietzscheańskiej śmierci Boga i Weberowskim odczarowaniu świata. Witkacy diagnozuje tę kulturę, w której człowiek zapomina byt (współczesny Witkacemu Heidegger) i zatraca autentyczność bycia. Tę autentyczność może i nie może przywrócić sztuka wyrażona językiem filozofii, a raczej filozofia wyrażona w sztuce. Filozofia Witkacego kładzie nacisk na związki metafizyki z estetyką. Rolą sztuki jest wyrywanie człowieka z „się” i konfrontowanie go z dziwnością, tajemnicą istnienia. Poprzez realizację idei czystej formy. Zdziwienie – to był zawsze początek filozofii. Co ciekawe – afirmatywny, podczas gdy Nietzsche zdaje się być metafizycznym pesymistą. Trwoga, pustka, nicość, nuda – konfrontacja z nimi nas przeraża, dlatego uciekamy od pytań metafizycznych. Sztuka ma nam to odczucie metafizyczne przywrócić. Poprzez oniryzm, alogiczność, sztuczność, parodię, groteskę, maskę. Cała ta dziwność ma nas otwierać na bycie, na pytanie o byt. Od którego uciekamy w gadaninę, w której słowa oderwały się od rzeczy i nic już właściwie nie znaczą, a ludzie w gadaninie upajają się nią samą.

Skojarzenia literackie: Czekając na Godota oczywiście. Ale także np. Różewicz – Kartoteka. Witkacy jako prekursor teatru absurdu? Genet, Adamov, Pinter, Beckett, Ionesco.

Wybrane wypowiedzi bohaterów

Edgar: „Ja dziś doprawdy nie wiem, kim jestem. Może za parę dni” (akt pierwszy, s. 99).
Edgar, od którego wszyscy (ojciec, kochanka) oczekują, że zostanie artystą: „Ja się bronię resztkami sił, ja nie mam talentu, ja jestem wielki w mojej zupełnej nicości. Życie straciło dziś wszelki sens” (akt drugi, s. 133).
Lady Alicja, żona Edgara: „Nie o wszystkim można wiedzieć, czemu jest takie, a nie inne. Można się pytać tak dalej, bez końca, i nigdy nie znaleźć odpowiedzi” (akt drugi, s. 103).
Tadzio, przybrany syn Edgara: „ja zapomniałem wszystko, co było, od tej chwili, kiedy weszłaś. Pamiętam wszystko jak sen, którego nie można sobie przypomnieć. Pamiętam tylko, jak się nazywałem. Więcej nic” (s. 104, początek aktu drugiego).
Tadzio: „Ja wiem – Nieskończoność. Ja tego nigdy nie zapomnę, jak to zrozumiałem. Od tego czasu wszystko jest tak dobrze. Pomyślę, że wszystko jest nieskończone i wszystko jest takie jak ma być” (s. 103).
Tadzio: „Ja chcę wiedzieć mój początek: skąd się wziąłem i dokąd wszystko idzie. To idzie samo, a wygląda, jakby szło do czegoś. Co jest to, do czego wszystko tak spieszy?” (akt drugi, s. 104).
Tadzio: „to wszystko jest tak, jakby się zjadały jakieś owady – a Nieskończoność dokoła głosem tajemnic ich ku sobie woła” (akt pierwszy, s. 81).
Kurka wodna, kochanka Edgara, którą zabił, a ona nie umarła: „Właśnie na tym polega wielkość, że coś jest nieodwołalne (…) Wszystko, co nieodwołalne jest wielkie. Na tym tylko polega wielkość śmierci, pierwszej miłości, stracenia dziewictwa i tak dalej. Wszystko, co można zrobić parę razy, staje się już przez to małym. Nie chcesz uczynić nic nieodwołalnego i chcesz wielkości” (akt pierwszy s. 74).
Ojciec Edgara: „Wielki człowiek nie pyta o to, w czym ma być wielkim, on jest wielki” (akt pierwszy, s. 88).
Edgar: „Jestem zupełną marionetką, wszystko dzieje się poza mną. A siebie widzę jako jakiś cień chiński poruszający się na ekranie. Mogę tylko obserwować ruchy, ale nimi nie władam” (akt drugi, s. 119).
Karbowski, kochanek Lady (niższy stanem, morganatyczny): „To są bezpłodne metafizyczne męczarnie w czwartym wymiarze” (akt drugi, s. 127). W innym miejscu określenie: „dręczarium”.
Edgar: „Jesteś kobietą, moje dziecko. Nigdy tego nie pojmiesz. Dla was jest tylko to: kocha, nie kocha, nie kocha, kocha. Wy nigdy nie rozumiecie męczarni trochę bardziej skomplikowanych ponad rozstrzygnięcie tego problemu” (akt drugi, s. 121-122).
Edgar: „Jestem pajacem w rękach niewiadomej siły – jestem wielki jako marionetka” (akt drugi, s. 121).
Edgar: „Etyka jest tylko wynikiem wielości indywiduów jednego gatunku. Człowiek na bezludnej wyspie nie znałby tego pojęcia” (akt drugi, s. 132).
Lady: „Wielkość jest tylko w kłamstwie” (na końcu aktu drugiego).