„Rozważania o wierze” ks. Tadeusza Dajczera

Rozważania o wierze to tekst wzywający do radykalizmu religijnego i zawierzenia Bogu na wzór dziecka. Refleksja, niepokoje, wątpliwości – a zatem elementy, które określają mój stosunek do wiary i stanowią o jej dynamizmie (a może jednak stagnacji) – są w książce przedstawione w negatywnym świetle.

Ksiądz Dajczer twierdzi, że brak wiary przejawia się niepokojem, pośpiechem, stresem, przy czym dopuszcza te stany na poziomie psychofizycznym. Jeśli jednak przedostaną się do głębi, do sfery ducha – wiara jest zagrożona. Ta prawdziwa manifestuje się w ogołoceniu – kiedy stopniowo lub nagle zostajemy pozbawieni oparcia (ludzkiego, bytowego itp.), a mimo to – wzorem Abrahama czy Maryi wybieramy Boga.

Na rozdrożu pustyni z jaskrawą wyrazistością rysują się dwie opcje – pogłębienie wiary lub rozpacz. Dopóki nie wkroczymy w ciemność, niewiele wiemy o swej duchowości. Budowana na pobożnych praktykach, uczuciach czy wychowaniu może być zdmuchnięta jak domek z kart. Wiatrem wiejącym z głębi nocy. W tejże nocy skrywa się jednak światło („Światłość w ciemności świeci” – jak czytamy w prologu do Ewangelii Jana). Podczas naszych życiowych burz Jezus śpi. W ten sposób daje nam znak swojej nieobecnej obecności. Spokój, który z niego emanuje powinien zapewniać nas o bezpieczeństwie. Nawet jeśli wszystko przemawia za czymś odwrotnym.

Ksiądz krytykuje jansenizm (siedemnastowieczną herezję), a przecież jej słynny wyznawca – Pascal – tak wielu porusza głębią swoich myśli. Wydaje się jednak, że autor Rozważań… ma rację, przeciwstawiając chrześcijańską radość tragicznemu pesymizmowi jansenistów, płynącemu z przekonania, że „natura ludzka uległa całkowitemu zepsuciu i wydana została na łup pożądliwości”, zaś Jezus umarł tylko za wybranych, inni zaś skazani są na wieczne potępienie. Tak, wiara powinna być źródłem radości. Dajczer postrzega nawet humor jako swoistą cnotę czy egzorcyzm, proponując ładną definicję: „Humor to widzenie świata na osi absurdu i niedorzeczności”. Jak powiada psalmista: „Śmieje się Ten, który mieszka w niebie” (Ps 2, 4).

Esencją wiary są sakramenty (zwłaszcza eucharystia), które kierują nasz duchowy wzrok ku bramom wieczności, w których dotykamy tajemnicy zbawienia. Jak jednak przypomina ks. Dajczer: „Teologia dogmatyczna podkreśla, że sakrament (spowiedź, komunia św.), choć działa własną mocą – ex opere operato – w przypadku braku wiary pozostaje bezowocny”. Religia to nie magia, nie działa bez wewnętrznej dyspozycji serca, rozumu i woli. „Autentyczna wiara jest bezradnością i wszystkiego oczekuje od Boga”.

Guy de Larigaudie, skaut, podróżnik i pisarz – chrześcijanin kochający życie, także w jego zmysłowych przejawach, mówiąc o eucharystii, wyznaje: „Codzienna komunia św. była dla mnie każdego ranka obmyciem się w wodzie życia (…) była pożywnym posiłkiem przed dalszym etapem drogi, była czułym spojrzeniem, które daje odwagę i ufność. Przeszedłem przez świat jak przez ogród otoczony murem. Szukałem przygód na pięciu kontynentach (…) a ja jestem ciągle w zamknięciu. Przyjdzie jednak dzień, gdy będę mógł zaśpiewać pieśń miłości i wesela. Usuną się wszystkie zapory. A ja zdobędę Nieskończoność (…) Śmierć będzie dla mnie tylko cudownym spuszczeniem ze smyczy”.

Kluczowym aspektem wiary jest oczywiście modlitwa. Autor Rozważań... opisując tę trudną rzeczywistość, przywołuje sugestywny obraz: Nadworny muzyk grał dla siebie, bo kochał muzykę. Grał jednocześnie dla króla i czerpał z tego przyjemność. Któregoś dnia ogłuchł i nie mógł już cieszyć się muzyką. Król chciał jednak, by nadal zabawiał go swoją grą. W głuchej ciszy wydobywał dźwięki już nie dla swej przyjemności – a jedynie po to, by ucieszyć króla. Wówczas jego sztuka osiągnęła wyżyny, najcenniejszą wartość i piękno. To alegoria modlitwy, którą zanosimy do Boga otoczeni murem milczenia.

Rodzaje modlitwy wg księdza Dajczera:
1) modlitwa słowa (akcent powinien być położony na wdzięczność i prośbę o świętość, taka modlitwa nie może być przegadana),
2) modlitwa myśli – „pamięci na obecność Bożą” (zwracanie się do Boga w myślach, w sposób możliwie prosty),
3) modlitwa milczenia (np. milczące trwanie przed Najświętszym Sakramentem – relacja bliskości nie wymaga mówienia, wystarczy „patrzeć na Jezusa, miłując go”),
4) modlitwa gestu:
a) mimicznego (można modlić się np. uśmiechem pełnym spokojnej radości płynącej z kontaktu z Bogiem),
b) symbolicznego (np. całowanie krzyża),
c) pustych dłoni (otwarte, bezradne dłonie proszące o napełnienie ich Bożą łaską).

Inne zapiski z lektury
1) Jahwe towarzyszący Izraelitom na pustyni skrywa się w obłoku. Ta ambiwalencja obecności (bo jednak jest znak) i nieobecności (bo to tylko znak) jest charakterystycznym rysem Boga, Jego kontaktu z nami.
2) Na czym polega włączenie człowieka w sakrament chrztu? To tak jakby naukowcy przeszczepili organizm zwierzęcy w roślinny i nadali bytowi wegetatywnemu cechy animalne (tyle że porównanie jest niewystarczające – ożywienie człowieka przez chrzest i kolejne sakramenty to coś niewyobrażalnie doskonalszego).
3) Pokusa penitenta: oczyścić się i żyć tak, żeby już nie musieć wracać do spowiedzi. To duch pychy, perfekcjonizmu. Podpowiada nam, że możemy być tak nieskazitelni, by już nie potrzebować Boga. Bóg jednak dopuszcza grzech po to, byśmy do Niego wracali.