Dziwnie pretensjonalna w swej estetyce opowieść o grupie młodych pracowników zakładu psychiatrycznego w Tworkach, zatrudnionych tam w administracji, w okresie drugiej wojny. Głównym bohaterem jest 21-letni Jurek, nieszczęśliwie zakochany w delikatnej Sonii (narzeczonej kolegi – Olka). Chodzą razem nad rzekę Utratę. Chłopak deklamuje wiersze:
Coś z farsy lichej i coś z dramatu
wyż i pochyłość
posmak piołunu i zapach kwiatów
to właśnie miłość.
Sonia to Żydówka, więc prędzej czy później musi zniknąć. Stopniowo znikają i inni, co burzy pozornie idylliczną atmosferę.
Fabuła jest zdominowana przez formę: quasi-liryczną frazę z prowokacyjnie grafomańskimi wstawkami ("Piękny jesteś Jerzy w tym słońcu, gdy wokół rosną ciche bzy") i nieśmiesznymi rymowankami ("We wtorek do Tworek", "Dzisiaj środa, z nieba woda"). Styl trudno przyswajalny. Trafiają się wprawdzie zgrabne metafory ("czarny bursztyn melancholii, posępny kokon dnia", "czas się już rozdzielił jak rzeka u ujścia"), lecz przeważa ckliwa egzaltacja (co z tego, że zamierzona?).
Podobno utwór ma być oryginalnym spojrzeniem na Zagładę (literatura post-holocaustu), ale zamiast poruszać i zaskakiwać, drażni. Tekst zapamiętam jako manieryczny językowy eksperyment.
Coś z farsy lichej i coś z dramatu
wyż i pochyłość
posmak piołunu i zapach kwiatów
to właśnie miłość.
Sonia to Żydówka, więc prędzej czy później musi zniknąć. Stopniowo znikają i inni, co burzy pozornie idylliczną atmosferę.
Fabuła jest zdominowana przez formę: quasi-liryczną frazę z prowokacyjnie grafomańskimi wstawkami ("Piękny jesteś Jerzy w tym słońcu, gdy wokół rosną ciche bzy") i nieśmiesznymi rymowankami ("We wtorek do Tworek", "Dzisiaj środa, z nieba woda"). Styl trudno przyswajalny. Trafiają się wprawdzie zgrabne metafory ("czarny bursztyn melancholii, posępny kokon dnia", "czas się już rozdzielił jak rzeka u ujścia"), lecz przeważa ckliwa egzaltacja (co z tego, że zamierzona?).
Podobno utwór ma być oryginalnym spojrzeniem na Zagładę (literatura post-holocaustu), ale zamiast poruszać i zaskakiwać, drażni. Tekst zapamiętam jako manieryczny językowy eksperyment.
