Przyjemny kryminał retro, ale tylko fragmentami wciągający. Plusem jest atmosfera i tło obyczajowe (Rosja za panowania Aleksandra II). Każdy, kto zaczytywał się w prozie Dostojewskiego czy Tołstoja, odnajdzie znajome miejsca, maniery, sytuacje. Przypomni sobie carskich urzędników, młodych inteligentów, barwnych utracjuszy. Poczuje rosyjski humor i nostalgię. Stylizację, także w warstwie językowej, można uznać za udaną.
Fabuła koncentruje się wokół postaci Erasta Fandorina – początkującego detektywa próbującego rozwikłać zagadkę tajnego stowarzyszenia Azazel. Intrygująca nazwa odwołuje się do tradycji ezoterycznej.
„Były dwa kozły ofiarne – wyjaśnia Fandorinowi przełożony Brilling – Jeden, na odkupienie grzechów, przeznaczony był dla Boga, a drugi – dla Azazela, żeby się nie rozgniewał. U Żydów w Księdze Henocha Azazel uczy ludzi różnych paskudztw: mężczyzn walczyć i wytwarzać broń, kobiety – malować twarze i spędzać płód. Czyli, jak mówi poeta: potężny demon, duch wygnania”.
Natomiast lady Astair, założycielka domów dla sierot (tzw. esternatów), w których realizuje nowatorskie eksperymenty pedagogiczne, tłumaczy:
Fabuła koncentruje się wokół postaci Erasta Fandorina – początkującego detektywa próbującego rozwikłać zagadkę tajnego stowarzyszenia Azazel. Intrygująca nazwa odwołuje się do tradycji ezoterycznej.
„Były dwa kozły ofiarne – wyjaśnia Fandorinowi przełożony Brilling – Jeden, na odkupienie grzechów, przeznaczony był dla Boga, a drugi – dla Azazela, żeby się nie rozgniewał. U Żydów w Księdze Henocha Azazel uczy ludzi różnych paskudztw: mężczyzn walczyć i wytwarzać broń, kobiety – malować twarze i spędzać płód. Czyli, jak mówi poeta: potężny demon, duch wygnania”.
Natomiast lady Astair, założycielka domów dla sierot (tzw. esternatów), w których realizuje nowatorskie eksperymenty pedagogiczne, tłumaczy:
„Azazel to nie szatan – to zbawca niosący ludziom światło. Bóg stworzył ten świat, stworzył ludzi i zostawił ich samym sobie. Oni jednak są tacy słabi i ślepi, że zmieniliby świat w piekło. Dawno by wyginęli, gdyby nie szczególne postacie, które od czasu do czasu pośród nich się pojawiają. Nie są to demony, ani bogowie, nadaję im miano heros civilisateur. Dzięki każdemu z nich ludzkość zrobiła duży krok do przodu. Prometeusz dał nam ogień, Mojżesz – prawo. Chrystus – kościec moralny. Ale największy z tych bohaterów to judejski Azazel, który obdarzył człowieka poczuciem godności. Powiedziane jest w Księdze Henocha: I przeniknął miłością ku ludziom i odkrył im tajemnice, które są niebu wiadome. Podarował człowiekowi zwierciadło, żeby widział także to, co znajduje się z tyłu – a zatem miał pamięć i rozumiał przeszłość (…) Bóg tylko dał człowiekowi karty, Azazel naucza, jak trzeba grać, żeby wygrać”.
Oprócz wspomnianych bohaterów ważną rolę w powieści odgrywa Amalia Bieżecka – demoniczna femme fatale, w której naturze zespolone są piękno i zbrodnia.
Fandorin stopniowo rozplątuje sieć intryg i odkrywa cele groźnej organizacji. Demaskacja prowadzi do częściowego sukcesu, lecz happy end okazuje się pozorny. Okrutna zemsta dosięga detektywa na samym progu szczęścia – mianowicie w dniu jego ślubu.
Postać młodego moskiewskiego policjanta ma swój urok. Ambitny, a zarazem subtelny i nieco nieporadny, nie wolny od słabości i w tym sensie: ludzki.
Zbyt często jednak udaje mu się wychodzić z opresji, w ostatniej chwili unikać śmierci: czy to dzięki szczęściu, czy sprytowi. Za dużo w książce ekstremalnych sytuacji (wybuchów, pościgów, podtopień), a zwłaszcza cudownych z nich ocaleń. To nie sprzyja realizmowi.
Mimo ww. zastrzeżeń można się zgodzić z opinią wydawcy (opis na okładce), że utwór wypełnia lukę między "Zbrodnią i karą" a współczesną masową powieścią kryminalną. Przyzwoita literatura rozrywkowa.
Oprócz wspomnianych bohaterów ważną rolę w powieści odgrywa Amalia Bieżecka – demoniczna femme fatale, w której naturze zespolone są piękno i zbrodnia.
Fandorin stopniowo rozplątuje sieć intryg i odkrywa cele groźnej organizacji. Demaskacja prowadzi do częściowego sukcesu, lecz happy end okazuje się pozorny. Okrutna zemsta dosięga detektywa na samym progu szczęścia – mianowicie w dniu jego ślubu.
Postać młodego moskiewskiego policjanta ma swój urok. Ambitny, a zarazem subtelny i nieco nieporadny, nie wolny od słabości i w tym sensie: ludzki.
Zbyt często jednak udaje mu się wychodzić z opresji, w ostatniej chwili unikać śmierci: czy to dzięki szczęściu, czy sprytowi. Za dużo w książce ekstremalnych sytuacji (wybuchów, pościgów, podtopień), a zwłaszcza cudownych z nich ocaleń. To nie sprzyja realizmowi.
Mimo ww. zastrzeżeń można się zgodzić z opinią wydawcy (opis na okładce), że utwór wypełnia lukę między "Zbrodnią i karą" a współczesną masową powieścią kryminalną. Przyzwoita literatura rozrywkowa.
