Kolejna cenna praca Anselma Grüna, benedyktyńskiego mnicha z opactwa Münsterschwarzach. Książki tego autora niosą duchową inspirację i pocieszenie. Są proste w przekazie, ale zarazem mądre, wieloaspektowe (odwołują się nie tylko do religii, ale także do filozofii, psychologii, literatury pięknej etc.).
W „Ciszy w rytmie życia” kluczowy jest podtytuł: „Sztuka bycia samemu”. Autor przekonuje, że „to, jak przeżywać będziemy samotność i przypisane w sposób nieunikniony naszemu istnieniu osamotnienie, zależy od nas”.
Radzi potraktować samotność „jako szansę, by stać się jednością ze sobą samym, jednością ze wszystkim, co istnieje, jednością z Bogiem”. Słowo mnich pochodzi od greckiego „monadzein” (wycofanie się, ucieczka w samotność), lecz także od wyrazu „monas” oznaczającego jedność.
Możemy oczywiście trwać w „zaciekłym buncie przeciw osamotnieniu”, ale wówczas tylko pogarszamy naszą sytuację. „Kto odrzuca swoje osamotnienie, izoluje się od siebie i od innych ludzi, skazując się na tragiczne wyobcowanie” (…) „Depresja jest często skutkiem nieprzyjętej żałoby”.
Mądry mnich stara się udowodnić, że samotność może być wartościowym, konstruktywnym doświadczeniem.
Przede wszystkim należy sobie uświadomić egzystencjalną prawdę, że – jak to wyraził Duns Szkot – „ostateczne osamotnienie przynależy niezmiennie do osoby ludzkiej (Ad personalitatem requiritur ultima solitudo)”. Zatem każdy z nas jest sam, tyle że na różne sposoby. Istnieje samotność w tłumie i w związku, samotność jako wytchnienie od zgiełku, samotność związana z podejmowaniem trudnych decyzji, samotność chroniczna albo wynikająca z żałoby po utracie kogoś bliskiego, samotność ludzi starszych i chorych oraz takich, którzy nigdy nie mieli partnera.
Przy czym – jak wyjaśnia Grün – samotność to stan (sfera faktów), zaś osamotnienie to jego przeżywanie (reakcja emocjonalno-uczuciowa).
Jak zatem przekształcić owo dotkliwe przeżycie „w pozytywne doświadczenie wędrówki do własnego wnętrza, a przez to do tajemnicy bytu, łączności ze wszystkim, z całością”?
Zacząć należy od przemiany myślenia, odnaleźć w osamotnieniu źródło poznania prawdy o sobie i rzeczywistości (Nietzsche: „Ten, kto pozna ostateczne osamotnienie, ten pozna rzeczy ostateczne”, Heraklit: „Ludzie przestali słuchać rozumu, dlatego wszystkie rzeczy stały im się obce”).
W następnym kroku powinno się zaakceptować swoją sytuację („opłakać osamotnienie”). Wreszcie, na poziomie praktycznym, spróbować sobie z nią poradzić dzięki zastosowaniu dobrych, sprawdzonych metod (wypróbowanych nie tylko przez mędrców i mnichów, ale i zwykłych ludzi – autor jako przykład podaje swoją matkę).
Kształtować własną samotność możemy w oparciu o:
1) porządkowanie czasu,
2) rytuały,
3) czytanie,
4) słuchanie muzyki,
5) bycie kreatywnym,
6) medytację,
7) wędrowanie,
8) rozsądne próżnowanie.
W tym wszystkim potrzebna jest pewna dyscyplina (którą Hildegarda z Bingen określa jako „sztukę stałego radowania się”), a także odniesienie samotności do Boga, włączenie jej w kontekst życia religijnego.
Pisze Grün: „Religia nie jest namiastką niezaspokojonych potrzeb. Religia nie jest też pobożną dekoracją udanego życia. Religia jest tym, co wyrasta z osamotnienia” (Paul Tillich: ”Początkiem religii jest osamotnienie”, Ewargiusz z Pontu: „Początkiem zbawienia jest poznanie samego siebie”, ku czemu samotność stwarza najlepszą okazję).
Za przesłanie książki można uznać inspirujące słowa Daga Hammarskjölda, szwedzkiego polityka, byłego sekretarza generalnego ONZ: „Módl się, żeby twoje osamotnienie stało się ościeniem, który najbardziej zrani twoje uczucia po to, byś odkrył coś, po co warto żyć i żeby to coś było wystarczająco wielkie, by warto było za nie umrzeć”.
