Podwodna podróż Nautilusem

Wybrałem się w podróż na Nautilusie dowodzonym przez tajemniczego kapitana Nemo (podobno był Polakiem, powstańcem styczniowym) w ramach moich powrotów do krainy dzieciństwa. Książki są chyba najlepszym wehikułem czasu. Jak odebrałem tę powieść z perspektywy dorosłego czytelnika?

Uważam, że kiedyś (w XIX i XX wieku) świetnie mogła się sprawdzać w roli rozbudzającej wyobraźnię „przygodówki” będącej jednocześnie zajmującym przewodnikiem po świecie nauki – w aspektach: przyrodniczym (elementy biologii, fizyki, geografii) oraz fantastycznym („technologiczna” wizja podwodnego okrętu o niesamowitych możliwościach).

Krótko mówiąc tekst Verne’a był czymś na kształt współczesnych programów National Geographic czy Planete+ obfitujących we wspaniałe obrazy natury i objaśniających rzeczywistość na sposób popularnonaukowy, a zarazem klasyczną opowieścią o bohaterach zmagających się z przeciwnościami losu (w tym przypadku: morskim żywiołem).

Projekt ambitny, który jednak nie przetrwał próby czasu. Dzisiejszy młody odbiorca wciąż oczywiście łaknie przygód, ale chyba przedstawionych nieco inaczej. Problemem jest właśnie cała ta naukowa otoczka. Obecnie nie trzeba już sobie wyobrażać podwodnej fauny i flory, ponieważ znamy ją z zachwycających zdjęć oglądanych w licznych produkcjach wspomnianych kanałów dokumentalnych.

Narrator wiele miejsca poświęca na szczegółowe opisy morskich stworzeń i roślinności – niektóre fragmenty to wręcz wykazy takich czy innych gatunków, całe katalogi ryb, mięczaków, stawonogów etc. Owa systematyka (obecnie już tylko częściowo aktualna) na dłuższą metę nuży. Nużyć może również mnogość detali dotyczących urządzenia statku czy każdorazowe wskazywanie parametrów jego położenia. Minusem jest stosunkowo wolne tempo akcji i pewna schematyczność opisywanych zdarzeń.

Dla mnie jednak „20 tysięcy mil…” (1870 r.) to nadal bardzo dobra proza. Jej elegancki, nieco staroświecki język konweniujący ze stylem bycia bohaterów (były to czasy dżentelmenów), a także śmiała, nowatorska wizja podwodnej łodzi żeglującej po głębinach oceanu – sprawiły mi niemało satysfakcji. Mimo wszystkich dostrzeżonych braków.

Kto ma zatem ochotę, niech przygotuje się na długą wyprawę słynnym Nautilusem – wraz z kapitanem Nemo oraz jego nieproszonymi, aczkolwiek tolerowanymi gośćmi: profesorem zoologiem Pierrem Aronnax (narratorem powieści), służącym profesora – zabawnym klasyfikatorem Conseilem i potężnym, niepokornym harpunnikiem Ned Landem.

Weźmie udział w niezwykłych przygodach, m.in. zwiedzi wielki podmorski las, państwo koralowe i podwodne kopalnie węgla, zobaczy z bliska rekiny i wieloryby, odkryje legendarną Atlantydę, dotrze na biegun południowy, znajdzie się w „pępku oceanu”, czyli w straszliwym wirze wodnym Maelstrom.

Na koniec przytaczam uroczy wykładzik profesora o perłach wygłoszony przy okazji ich połowu:
"Dla poety perła jest łzą morza, dla ludów Wschodu jest stwardniałą kroplą rosy, dla elegantek jest klejnotem podługowatego kształtu i mlecznej barwy, którą noszą na palcach, na szyi lub w uszach, dla chemika jest mieszaniną soli, kwasu fosforowego i węglanu wapnia z odrobiną pewnej masy galaretowatej, na koniec dla przyrodników jest to prosta, chorobliwa wydzielina organu wytwarzająca masę perłową u pewnych mięczaków dwuskorupnych (...) wszystkie skorupiaki wydzielające masę perłową (srebrzankę), czyli materię niebieską, fioletową lub białą, która zdobi wnętrze ich skorupy mogą wydawać perły” (…) Ostryga perłowa, czyli tzw. perliczka – ten mięczak wydaje najszlachetniejsze perły. Jak powstaje perła? „Substancja osadza się np. wokół ziarnka piasku i stopniowo twardnieje. Wielkość, kształt, barwa, blask – oto kryteria wartości perły. Podobno Kleopatra piła perły roztopione w occie”.

Notatki z lektury

1) Być może w głębinach morskich zachowały się gatunki gigantycznych stworów (raków, węży, krabów), jakie wyszły z rąk Stwórcy także na Ziemi. Ponieważ morze zmienia się nieporównanie wolniej niż ląd, to logiczne by było, że choć na Ziemi gatunki uległy pomniejszeniu, pod wodą przetrwały w swej dawnej postaci.
2) Hipoteza Narvala, wielkiego morskiego jednorożca. To jego początkowo szukano, jak Moby Dicka. Kapitan Faragut na fregacie Abraham Lincoln, którą wypłynął z Nowego Jorku w kierunku wód Pacyfiku. Na pokładzie potężny Ned Land (Kanadyjczyk), król oszczepników, wielorybnik i oczywiście narrator, profesor historii naturalnej, ichtiolog, badacz przyrodnik pan Aronnax (Francuz) ze swoim pogodnym pomocnikiem Conseilem, klasyfikatorem gatunków. Ned sceptyczny, nie wierzy w hipotezę potwora morskiego, krakena Pliniusza Starszego czy jednorożca zębami niszczącego statki.
3) Zderzenie fregaty z Nautilusem. Aronnax, Conseil, Ned na falach oceanu, trafiają na wynurzoną część podwodnego statku, unoszą się na niej.
4) Morze to żyjąca nieskończoność (kapitan Nemo).
5) Podwodna podróż Nautilusem pod dowództwem tajemniczego kapitana Nemo: przygody, opisy fauny morskiej, urządzenie statku (rozwiązania technologiczne).
6) W połowie rozdziału "Nowa propozycja kapitana Nemo" piękny wykład prof. Aronnax nt. pereł, na których połów pod Cejlonem (ławica manarska) mają wybrać się bohaterowie.
7) Czy nazwa rekin pochodzi od łacińskiego requiem? Przypuszczenie prof. Aronnax przerażonego wycieczką podmorską z rekinami.
8) Nemo zabrał nocą samego tylko Aronnax do zatopionej Atlantydy, fascynujący opis (w rozdziale „Zaginiony ląd”). Jak objawienie na górze Tabor.
9) Łacina w książce: Aegri somnia (sny chorego) – tytuł jednego z rozdziałów. Dewiza okrętu: Mobilis in mobili (ruchome w ruchomym).
10) W ostatnim rozdziale wymienione najważniejsze przygody opisane w książce.
11) Nautilus w pępku oceanu zwanym Maelstrom na Morzu Norweskim, straszny wir. Czy celowo wprowadził tam okręt Nemo? Wtedy właśnie uciekinierzy (Aronnax, Ned i Conseil) na czółnie wpadają w sam środek wiru. Narrator traci przytomność, potem budzi się w chacie rybaka w norweskiej wiosce. Koniec.
12) Kim był Nemo? Postać tragiczna, tajemniczy mizantrop-mściciel?