Zaświaty Leszka Szumana

Życie po śmierci Leszka Szumana to niestety książka rozczarowująca. Po tak znanym i szanowanym w kręgach ezoterycznych autorze spodziewałem się dużo więcej.

Największy zarzut to unikanie polemiki, stronienie od konfrontacji opisywanych fenomenów z ustaleniami nauk przyrodniczych. Brak również odniesień do klasycznej filozofii czy religioznawstwa. Właściwie tekst Szumana to zbiór relacji osób, które były świadkami lub uczestnikami zjawisk paranormalnych (jak śmierć kliniczna, eksterioryzacja, mediumizm, prekognicja, bilokacja etc.).

Opowieści miejscami ciekawe, częściej jednak nużąco przewidywalne. Cały kłopot polega na tym, że autor opisywanych przeżyć nie poddaje krytyce, przeciwnie: traktuje je jako fakty, których w zasadzie nie da się podważyć. Zdrowy rozsądek podpowiada nam coś innego. Większość niesamowitości przedstawionych w tej książce można prawdopodobnie wyjaśnić w sposób naturalny (halucynacje, pareidolie, projekcje etc.).

Nie twierdzę, że w każdym przypadku znajdziemy racjonalną odpowiedź. Niemniej jednak perspektywa okultystyczna z jej wątpliwymi koncepcjami i terminologią (aura, astrale, wibracje) nie powinna być narzucana czytelnikowi aż tak ostentacyjnie. A już akapity o osobach sensytywnych (drobiazgowy wykaz ich potencjalnych zachowań, preferencji, wyglądu) budzą lekkie zażenowanie.

Na plus zaliczam Szumanowi solidny warsztat językowy oraz opowiastkę o Hindusie, który śnił się od dzieciństwa pewnej damie... Aż do chwili, gdy ujrzała go na własne oczy, już nie we śnie, lecz na  jawie. Zemdlała i odtąd człowiek w turbanie zniknął z jej snów na zawsze. Zabawne, ale też frapujące...