Los Żydów – ludu tak okrutnie potraktowanego przez historię – jest mi na swój sposób (nie do końca dla mnie zrozumiały) – jakoś szczególnie bliski. Wzrusza mnie i urzeka ta niezwykła kultura i obyczajowość. Największy sentyment mam do jej odmiany słowiańskiej, a szerzej – aszkenazyjskiej.
Najchętniej przenoszę się do dziewiętnastowiecznych sztetli położonych w granicach dzisiejszej Polski, Ukrainy, Rosji. W takim sztetlu zwykle spotykamy: rabina, szamesa (jego pomocnika w bóżnicy), mełameda (nauczyciela w szkółce dla chłopców – chederze), pobożnych Żydów studiujących Torę, karczmarza, kupców, muzykantów (klezmerów), a często także rozmaitych dziwaków, z których niejeden odznacza się jakimś wyjątkowym talentem.
Wiele miasteczek to ośrodki chasydyzmu – ruchu mistyczno-religijnego, który na naszych ziemiach rozwijał się bardzo prężnie (alternatywnie do ortodoksyjnego judaizmu). Chasydzi mieli swoich przywódców – cadyków, czyli zgodnie z hebrajską etymologią – sprawiedliwych. Cadyk cieszył się wielkim autorytetem. Nie tylko uchodził na swoim dworze za wzór cnót, przypisywano mu również zdolność czynienia cudów (m.in. uzdrawiania) – jako że pozostawał w szczególnie bliskim kontakcie ze Stwórcą.
Ten utracony, zgładzony w pożodze XX wieku świat przenika niepowtarzalna atmosfera – pełna łagodnej pokory, szacunku do tradycji, głębokiej religijności. I mimo wszystko – pogody ducha – o którą przecież bywało nieraz ciężko (większość Żydów z prowincji egzystowała w warunkach nader skromnych).
Icchok Lejb Perec, klasyk literatury żydowskiej (tj. tworzonej w języku jidysz), oddaje ten nastrój i koloryt w zbiorze kilkunastu opowiadań. Mają one zróżnicowany charakter.
Niektóre odwołują się do ludowych wierzeń i wyobrażeń (wyrosłych z judaizmu, ale także z rozmaitych przesądów). Takimi utworami są m.in. „Reb Jochanan” czy „U wezgłowia konającego”. Inne łączą teologię z baśniowością („Dusza”) albo odsłaniają poetycki wymiar rzeczywistości, są liryczne i malownicze („Cudzoziemski ptak”).
W książce znajdziemy również teksty utrzymane w konwencji przypowieści, pouczeń mądrościowych („Błądzenie po pustyni”, „Z powodu szczypty tabaki”). Cytowany przez narratora rabi Nachmanke tłumaczy, że snuje opowiadania „w celu ujawnienia tajemnic zawartych w Torze, które można objaśnić i udostępnić prostemu, zwykłemu człowiekowi tylko za pomocą przypowieści”.
Część miniatur okraszona jest pogodnym, lekko przewrotnym, ironicznym humorem („Cybuch rabiego”, „Jeśli mówią, że wariat, uwierz!”), są jednak i takie, które pochylają się nad ciężkim losem biednego człowieka (motyw Żyda tułacza w „Posłańcu”). Inne jeszcze utwory poruszają problemy natury społecznej („O historii”, „Lag baomer”).
Tytuł jednego z opowiadań „Cud chanukowy” wskazuje na rolę świąt w tradycji żydowskiej. W sztetlu kalendarz liturgiczny wyznacza rytm każdego dnia, tygodnia, miesiąca. Zgodnie z nim żyje i funkcjonuje cała wspólnota.
Przyznam, że mam wielki sentyment do owych nabożeństw i rytuałów – ich nazw, symboliki, całej tej starozakonnej otoczki. Zapalanie szabasowych świec, nabożne czytanie Tory, zgłębianie mistycznej księgi Zohar, modlitwy: Szma Israel i Szmone Esre (Osiemnaście Błogosławieństw), hawdala – uroczyste pożegnanie szabatu…
I oczywiście święta, na czele z Pesach, kiedy to opowiada się hagadę o wyjściu Izraelitów z Egiptu, a także związane z tym wydarzeniem Święto Szałasów (inaczej: Sukkot albo Kuczki), podczas którego buduje się i zamieszkuje szałasy – tak jak to czynił lud Mojżesza w trakcie Exodusu.
Ponadto: Rosz-Haszana – żydowski Nowy Rok, czyli Święto Trąbek upamiętniające dzień stworzenia świata. Później Dzień Pojednania – Jom Kipur, będący czasem odpuszczenia grzechów. A pomiędzy nimi Straszne Dni – dziesięć dni pokuty, kiedy to decyduje się los człowieka – czy będzie żył, czy umrze.
Dodajmy jeszcze radosne Purim przypominające cudowne ocalenie Żydów z rąk okrutnego perskiego ministra Hamana, świetlistą Chanukę obchodzoną na cześć odnowienia Świątyni i zwycięstwa nad greckimi okupantami oraz Szawuot – święto objawienia Tory Mojżeszowi na górze Synaj, będące zarazem okazją do uczczenia pierwszych zbiorów.
Blaski tej rzeczywistości odnajdziemy w małej prozie Pereca: magicznej, urokliwej i ożywiającej to, co tak tragicznie przeminęło.
Warto nadmienić, że zaletą wznowionych przez Wydawnictwo CM „Opowiadań chasydzkich i ludowych” są przypisy. Krótko i przystępnie objaśniono w nich terminy, których często używa autor, a które dla nieobeznanego z kulturą żydowską czytelnika mogą być niezrozumiałe. Szkoda tylko, że zamieszczono je na końcu książki. Takie rozwiązanie może nieco rozpraszać i utrudniać przyswajanie treści.
