Sięgając po Wywiad z wampirem Anny Rice, miałem powody spodziewać się wszelkich gatunkowych atrakcji – mrocznej melancholii, dręczących tajemnic, ukazania zła w jego demonicznej, a zarazem ekscytującej postaci. Utwór uchodzi za kultowy, zatem oczekiwałem, że zbliży się poziomem do dzieł dziewiętnastowiecznych klasyków (Stokera, Shelley, Poe). Niestety – bliżej mu do Zmierzchu niejakiej pani Meyer niż do legendarnego Draculi.
Liczący sobie ok. dwustu lat wampir Louis opowiada młodemu dziennikarzowi dzieje swojego tułaczego żywota. Poznajemy losy jego przemiany, wędrówek, namiętności. Osią fabularną historii są stosunki Louisa z dwojgiem innych wampirów – Lestatem i Claudią. Lestat odpowiada za metamorfozę głównego bohatera, natomiast dziewczynka jest ich wspólnym „dzieckiem” (owocem zbrodni).
Jak wiadomo – wampiry żywią się ludzką krwią i dlatego muszą zabijać, czasem jednak dzielą się swoją krwią z ofiarami i wtedy ofiara nie umiera, tylko z człowieka przeistacza się w wampira. Odtąd zmienia się jej natura. Stopniowo odzwyczaja się od ludzkiej egzystencji, oswaja z ciemnością (fizycznie i duchowo), żyje w atmosferze rozkładu (np. sypia w trumnie).
W pierwszej fazie powieści jest intrygująco. Rice umiejętnie buduje nastrój, przenosząc nas do dawnej Ameryki (z przełomu XVIII i XIX w.) – do malowniczej Luizjany i klimatycznego Nowego Orleanu. Płynna narracja, frapujące ujęcie tematu, uchwycenie ducha epoki – pozwalają przypuszczać, że nie będziemy się nudzić.
Im jednak dalej w las, tym gorzej. Bo w tym lesie ani nie straszy, ani nie uwodzi. Louis dzieli się rozterkami na temat swej wampirycznej natury, ale czyni to w sposób mało zajmujący. W jego filozoficznych (etyczno-ontologicznych) refleksjach nie ma nic odkrywczego, a w użalaniu się nad sobą – niczego, co by budziło współczucie. W którymś momencie przekonujemy się, że mamy do czynienia z wampirem-marudą silącym się na oryginalność.
Po pewnym czasie akcja przenosi się do Europy – najpierw tej dzikiej, południowo-wschodniej (przebywamy w ojczyźnie hrabiego Draculi), potem cywilizowanej, do Francji. Jeśli chodzi o akcję sensu stricto, to autorka ma nam do zaproponowania schematyczne opisy polowań wampirów na ludzi tudzież bratobójczych starć między samymi krwiopijcami. Te drugie mają miejsce głównie w Paryżu (w Teatrze Wampirów), choć już wcześniej Louis z Klaudią próbują wyeliminować swojego „protektora” Lestata. Nieustannie leje się krew, której żądza miesza się z erotycznymi pragnieniami, dość zresztą dwuznacznymi, zważywszy że np. Claudia jest wampirem-dzieckiem.
W Paryżu na scenę wkracza szereg postaci ze wspomnianego teatru, na czele z wampirem-estetą Armandem („urodzonym” jeszcze w XV w.), agresywnym Santiago i tajemniczą kobietą Madeleine. Zawiązują się nowe, nieprzekonująco umotywowane, relacje bliskości między bohaterami, tym razem o podłożu homoseksualnym (Claudia zakochuje się w Madeleine, zaś Louis w Armandzie). W finale pojawia się ogień – jako siła niszcząca i oczyszczająca zarazem (ogień, podobnie jak światło dzienne, to śmiertelne zagrożenie dla nieśmiertelnych z natury wampirów).
