Jerome K. Jerome pomyślał swoją książkę jako przewodnik turystyczny, ale dzięki rozeznaniu wydawcy stała się ona czymś więcej. Autor był początkującym pisarzem i nie mógł jeszcze stawiać warunków, co wyszło mu na dobre. Wydawca doprowadził bowiem do odwrócenia proporcji między treścią o charakterze krajoznawczym a fragmentami humorystycznymi, które Jerome chciał traktować jedynie jako przerywniki.
A to właśnie anegdoty, dotyczące ludzkich słabostek, obyczajów, przyzwyczajeń , sprawiły (i wciąż sprawiają!) czytelnikowi największą frajdę. Jednak nie same facecje zapewniły utworowi sukces.
Oryginalność dziełka nie tkwi w jakości żartów (choć niektóre są przednie), lecz w umiejętnym powiązaniu ze sobą różnych aspektów formalnych i tematycznych. Dzięki pomysłowości i erudycji Jerome’a, jego książka jest jednocześnie:
1) gawędą pełną dygresji i anegdot,
2) powiastką satyryczną,
3) kolekcją obrazków obyczajowych,
4) zbiorem ciekawostek historycznych,
5) przewodnikiem po Londynie i okolicach.
Trzech młodzieńców, nieco znużonych codziennością, wybiera się w rejs wynajętą łodzią z Kingston upon Thames do Oxfordu i z powrotem. Młodzieńcy to Jerome (narrator i zarazem alter ego autora), George oraz Harris. Towarzyszy im psiak Jerome’a – pocieszny foksterier Montmorency.
Ta gromadka napotyka po drodze rozmaite przeszkody, wplątuje się w komiczne awanturki, prowadzi zabawne dialogi. Poszczególne zdarzenia, postaci, mijane miejsca są dla narratora pretekstem do snucia interesujących opowieści o ówczesnym małym wielkim świecie – o tradycji i historii położonych nad Tamizą miejscowości (m.in. Hampton Court Palace, Hampton Church, Magna Carta Island, Monkey Island, Reading), o lokalnych atrakcjach i brytyjskim społeczeństwie.
Dżentelmeni nocują w nadrzecznych hotelikach, znacznie rzadziej sub Iove, jako że zwykle pada (w Anglii pada od zawsze). Lubią porządnie zjeść i wypić (w tym drugim celuje Harris), a także miło pogawędzić. Ich poczucie humoru jest na wskroś angielskie – ironiczne, fatalistyczne, absurdalne.
Dobrze z nimi się pośmiać (a także z nich, czyli z samych siebie).
Jeśli – podobnie jak ja – kochacie królową Wiktorię, stary, dobry Londyn i jego uroczych obywateli – wybierzcie się na wycieczkę retro po Tamizie. Rozrywka gwarantowana.
Wybrane cytaty
1) Cały Harris, cały on – zawsze gotów dźwignąć brzemię obowiązków i włożyć je na cudze barki.
2) Nie potrafię siedzieć spokojnie i patrzeć, jak ktoś tyra za dwóch. Muszę wtedy wstać i pilnować roboty, krążyć wokół tytana pracy z rękami w kieszeniach i udzielać mu wskazówek. Taką już mam czynną naturę.
3) Jak dobrze nam, gdy sobie podjemy – jacy jesteśmy zadowoleni z siebie i całego świata! Ludzie doświadczeni mówili mi, że kto ma czyste sumienie, czuje się szczęśliwy i zadowolony, a przecież pełny żołądek daje nie najgorsze wyniki, tylko tańszym kosztem i bez większej fatygi. Gdy człowiek porządnie i zdrowo się pożywi, staje się pobłażliwy i szlachetny, wspaniałomyślny i czuły. Osobliwy, zaiste, jest wpływ organów trawiennych na nasz intelekt. Ani pracować, ani myśleć nie można, jeśli nie zgodzi się na to żołądek. To on dyktuje nam wzruszenia i namiętności.
4) Każdy ma to, na czym mu najmniej zależy, a los daje jednemu to, czego drugi pragnie najgoręcej (...) Oto zasada rządząca światem: mamy to, czego nie chcemy, a inni posiadają to, na czym nam zależy najbardziej na świecie.
5) Wyrzuć balast, człowiecze! Niech łódź twego żywota będzie lekka, załaduj na nią tylko to, czego naprawdę potrzebujesz – przytulny dom, proste przyjemności, paru przyjaciół godnych tego miana, osobę, którą kochasz i która ciebie kocha, kota, psa, zapas fajek. Pod dostatkiem żywności i pod dostatkiem ubrań oraz trochę więcej niż pod dostatkiem napoju; pragnienie jest bowiem rzeczą niebezpieczną.
6) Lina holownicza bardzo jest dziwną i niepojętą rzeczą. Zwijasz ją z taką cierpliwością i troską, jakbyś składał nowe spodnie, a gdy podniesiesz w pięć minut później, jest jednym wielkim węzłem, potwornym i wołającym o pomstę do nieba.
7) Do historii przeszła odpowiedź, jaką dał pewnego razu hrabiemu Sandwich. Kiedy hrabia z przekąsem zauważył, że Wilkes umrze na szubienicy lub na chorobę weneryczną, Wilkes odparł: „To zależy, milordzie, od tego, czy będę się trzymał pańskich zasad, czy pańskiej kochanki”.
8) W czasach późniejszych Reading służyło za odskocznię, gdy w Londynie zaczynało się robić nieprzyjemnie. Kiedy w Westminsterze wybuchała zaraza, parlament z reguły zmykał do Reading. W 1625 roku w ślady prawodawców poszedł wymiar sprawiedliwości i wszystkie rozprawy odbywały się w Reading. Londyńczycy na pewno z utęsknieniem czekali każdej kolejnej zarazy, żeby na jakiś czas pozbyć się prawników i polityków.
