Z Zemstą Aleksandra Fredry niemal każdy zetknął się w szkole. Trochę jednak szkoda, że ta inteligentna komedia ma status lektury szkolnej.
Zasadniczo bowiem odczuwamy awersję do tekstów omawianych na lekcjach języka polskiego. Nie dlatego, że są to nieciekawe książki (przeciwnie, w większości to perły literatury), lecz dlatego że jesteśmy do ich czytania przymuszani. A niemal wszystko, co staje się obowiązkiem, prędzej czy później traci urok.
Zemstę kojarzymy zatem z kilku szkolnych haseł: komedia charakterów, rodzaje komizmu (postaci, sytuacyjny, językowy), satyryczny portret polskiej szlachty, nazwiska znaczące (Raptusiewicz, Milczek). W naszej świadomości funkcjonują również zadomowione w polszczyźnie cytaty (o krokodylu, woli nieba oraz „mocium panie”). Pamiętamy ponadto wyrazistą postać Papkina, a także wątek sporu o zamek.
Te skojarzenia są ważne, gdyż umożliwiają nam orientację na mapie polskiej tradycji literackiej, a tę znać przecież wypada. Są takie dzieła, które kształtują tożsamość narodu, sposób myślenia wspólnoty, jej mowę. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale do dziś mówimy i myślimy Weselem, Panem Tadeuszem, a także, choć w mniejszym może stopniu – Zemstą. Nawiasem mówiąc komedię Fredry można traktować jako kontrapunkt dla eposu Mickiewicza (oba teksty ujrzały światło dzienne w tym samym 1834 r.).
Formacja przedstawiona w tych utworach (szlachta polska z XVII i XVIII wieku) dawno przestała istnieć, ale jej mentalność i charakter w jakiś sposób w Polakach pozostały. Buńczuczność i zapalczywość Cześnika, upór i przebiegłość Rejenta, fantazja i pycha Papkina. Jest więc Zemsta nie tylko wizerunkiem historycznej warstwy społecznej, ale portretem naszych cech narodowych (ukazanych w krzywym zwierciadle). Wydają się one opierać upływowi czasu. Co ciekawe, polskie społeczeństwo jest dzisiaj w większości chłopskie. Inteligencja (jako formacja wywodząca się z szlachty i będąca jej kontynuacją) została wymordowana przez Hitlera i Stalina, wskutek czego cierpimy na brak elit (nie mają się z czego odradzać). A jednak w DNA narodu przechowały się własności szlacheckiego ducha. To zjawisko mogłoby być przedmiotem badań socjologii genetycznej, gdyby taką dziedzinę studiowano.
Fredro traktuje swoich bohaterów z pobłażliwością. Jego krytyka nie jest złośliwa, lecz wyrozumiała. Antagoniści są śmieszni w swoich przywarach, ale nie można ich posądzać o jakąś cyniczną niegodziwość. Wola zgody zwycięża w nich z kłótliwością, a honor (ten szlachecki) z knowaniami.
Czy Zemsta może bawić współczesnego czytelnika? Czy nadal spełnia kryteria wynikające z przynależności do gatunku? Skoro jest komedią, powinna nas skłaniać do śmiechu. Myślę, że jest to możliwe, jeśli zostanie właściwie opowiedziana, to znaczy – przedstawiona w wersji teatralnej lub filmowej. Takie jest zresztą przeznaczenie utworu dramatycznego – autor pisze go z myślą o wystawieniu na scenie.
Oglądając np. adaptację filmową Zemsty w reżyserii Andrzeja Wajdy (z 2002 r.), można się przekonać jak wielki potencjał komiczny tkwi we Fredrowskich konceptach. Brawurowe kreacje Papkina (Roman Polański), Cześnika (Janusz Gajos), Rejenta (Andrzej Seweryn) ów potencjał wydobywają. Dzięki wspaniałej grze aktorów czerpiemy z tekstu ogromną przyjemność. Nakłanianie murarzy do złożenia fałszywych zeznań (intryga Rejenta), scena dyktowania listu Dyndalskiemu przez Cześnika, rozpacz Papkina piszącego testament w przekonaniu, że został otruty – choć nie rozbawiają już publiki do łez, to z pewnością cieszą. Przynajmniej niektórych z nas.
Uważajmy jednak, żeby ta przyjemna satysfakcja nie przerodziła się w bezrozumne samozadowolenie lub też przeświadczenie, że przekaz utworu nas osobiście nie dotyczy. Pamiętajmy o demaskatorskich słowach Gogola: „Z czego się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie!”.
Wybrane cytaty
1) Ja – z nim w zgodzie? – Mocium Panie, wprzódy słońce w miejscu stanie! Prędzej w morzu wyschnie woda, nim tu u nas będzie zgoda (Cześnik).
2) Hej! Gerwazy! daj gwintówkę, Niechaj strącę tę makówkę! (Cześnik).
3) „Bardzo proszę”… mocium panie… Mocium panie… „me wezwanie”… Mocium panie… „wziąć w sposobie, Jako ufność ku osobie”… Mocium panie… „waszmość pana, która lubo mało znana… Która lubo mało znana” (Cześnik).
4) Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba (Rejent).
5) Mieć więc ranę tyle znaczy, co mieć ciało skaleczone; że zaś raną jest drapnięcie, więc zapewnić możem święcie, że jesteście skaleczeni – przez to chleba pozbawieni (Rejent).
6) Ostre noże topisz w sercu syna twego (Wacław) – Nie ma złego bez dobrego (Rejent).
7) Prędko zniknie każda trwoga, gdy w miłości wzrok utonie (Wacław).
8) A my, dumni władcy świata, mimo siebie pochwyceni, za tym cieniem co ulata, całe życie, z chwili w chwilę przepędzamy jak motyle (Wacław o kobietach).
9) Tak jest – zgoda, a Bóg wtedy rękę poda (Wacław).
10) A to plaga, boska kara – do mnie młoda, do mnie stara (Papkin).
11) Co za koncept, u kaduka! Pannom w głowie krokodyle, bo dziś każda zgrozy szuka. To dziś modne, wdzięczne, ładne, co zabójcze, co szkaradne! – dawniej młoda panieneczka mile rzekła kochankowi: „Daj mi, luby, kanareczka” – a dziś każda swemu powie: „Jeśli nie chcesz mojej zguby, krrokodyla daj mi luby!” (Papkin).
12) Powiedz: „W ogień skocz, Papkinie”, a Twój Papkin w ogniu zginie (Papkin).
13) Wdzięczność ludzi, wielkość świata – każdy siebie ma na względzie, a drugiego za narzędzie. Póki dobre – cacko, złoto; jak zepsute – ruszaj w błoto (Papkin).
Zasadniczo bowiem odczuwamy awersję do tekstów omawianych na lekcjach języka polskiego. Nie dlatego, że są to nieciekawe książki (przeciwnie, w większości to perły literatury), lecz dlatego że jesteśmy do ich czytania przymuszani. A niemal wszystko, co staje się obowiązkiem, prędzej czy później traci urok.
Zemstę kojarzymy zatem z kilku szkolnych haseł: komedia charakterów, rodzaje komizmu (postaci, sytuacyjny, językowy), satyryczny portret polskiej szlachty, nazwiska znaczące (Raptusiewicz, Milczek). W naszej świadomości funkcjonują również zadomowione w polszczyźnie cytaty (o krokodylu, woli nieba oraz „mocium panie”). Pamiętamy ponadto wyrazistą postać Papkina, a także wątek sporu o zamek.
Te skojarzenia są ważne, gdyż umożliwiają nam orientację na mapie polskiej tradycji literackiej, a tę znać przecież wypada. Są takie dzieła, które kształtują tożsamość narodu, sposób myślenia wspólnoty, jej mowę. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale do dziś mówimy i myślimy Weselem, Panem Tadeuszem, a także, choć w mniejszym może stopniu – Zemstą. Nawiasem mówiąc komedię Fredry można traktować jako kontrapunkt dla eposu Mickiewicza (oba teksty ujrzały światło dzienne w tym samym 1834 r.).
Formacja przedstawiona w tych utworach (szlachta polska z XVII i XVIII wieku) dawno przestała istnieć, ale jej mentalność i charakter w jakiś sposób w Polakach pozostały. Buńczuczność i zapalczywość Cześnika, upór i przebiegłość Rejenta, fantazja i pycha Papkina. Jest więc Zemsta nie tylko wizerunkiem historycznej warstwy społecznej, ale portretem naszych cech narodowych (ukazanych w krzywym zwierciadle). Wydają się one opierać upływowi czasu. Co ciekawe, polskie społeczeństwo jest dzisiaj w większości chłopskie. Inteligencja (jako formacja wywodząca się z szlachty i będąca jej kontynuacją) została wymordowana przez Hitlera i Stalina, wskutek czego cierpimy na brak elit (nie mają się z czego odradzać). A jednak w DNA narodu przechowały się własności szlacheckiego ducha. To zjawisko mogłoby być przedmiotem badań socjologii genetycznej, gdyby taką dziedzinę studiowano.
Fredro traktuje swoich bohaterów z pobłażliwością. Jego krytyka nie jest złośliwa, lecz wyrozumiała. Antagoniści są śmieszni w swoich przywarach, ale nie można ich posądzać o jakąś cyniczną niegodziwość. Wola zgody zwycięża w nich z kłótliwością, a honor (ten szlachecki) z knowaniami.
Czy Zemsta może bawić współczesnego czytelnika? Czy nadal spełnia kryteria wynikające z przynależności do gatunku? Skoro jest komedią, powinna nas skłaniać do śmiechu. Myślę, że jest to możliwe, jeśli zostanie właściwie opowiedziana, to znaczy – przedstawiona w wersji teatralnej lub filmowej. Takie jest zresztą przeznaczenie utworu dramatycznego – autor pisze go z myślą o wystawieniu na scenie.
Oglądając np. adaptację filmową Zemsty w reżyserii Andrzeja Wajdy (z 2002 r.), można się przekonać jak wielki potencjał komiczny tkwi we Fredrowskich konceptach. Brawurowe kreacje Papkina (Roman Polański), Cześnika (Janusz Gajos), Rejenta (Andrzej Seweryn) ów potencjał wydobywają. Dzięki wspaniałej grze aktorów czerpiemy z tekstu ogromną przyjemność. Nakłanianie murarzy do złożenia fałszywych zeznań (intryga Rejenta), scena dyktowania listu Dyndalskiemu przez Cześnika, rozpacz Papkina piszącego testament w przekonaniu, że został otruty – choć nie rozbawiają już publiki do łez, to z pewnością cieszą. Przynajmniej niektórych z nas.
Uważajmy jednak, żeby ta przyjemna satysfakcja nie przerodziła się w bezrozumne samozadowolenie lub też przeświadczenie, że przekaz utworu nas osobiście nie dotyczy. Pamiętajmy o demaskatorskich słowach Gogola: „Z czego się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie!”.
Wybrane cytaty
1) Ja – z nim w zgodzie? – Mocium Panie, wprzódy słońce w miejscu stanie! Prędzej w morzu wyschnie woda, nim tu u nas będzie zgoda (Cześnik).
2) Hej! Gerwazy! daj gwintówkę, Niechaj strącę tę makówkę! (Cześnik).
3) „Bardzo proszę”… mocium panie… Mocium panie… „me wezwanie”… Mocium panie… „wziąć w sposobie, Jako ufność ku osobie”… Mocium panie… „waszmość pana, która lubo mało znana… Która lubo mało znana” (Cześnik).
4) Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba (Rejent).
5) Mieć więc ranę tyle znaczy, co mieć ciało skaleczone; że zaś raną jest drapnięcie, więc zapewnić możem święcie, że jesteście skaleczeni – przez to chleba pozbawieni (Rejent).
6) Ostre noże topisz w sercu syna twego (Wacław) – Nie ma złego bez dobrego (Rejent).
7) Prędko zniknie każda trwoga, gdy w miłości wzrok utonie (Wacław).
8) A my, dumni władcy świata, mimo siebie pochwyceni, za tym cieniem co ulata, całe życie, z chwili w chwilę przepędzamy jak motyle (Wacław o kobietach).
9) Tak jest – zgoda, a Bóg wtedy rękę poda (Wacław).
10) A to plaga, boska kara – do mnie młoda, do mnie stara (Papkin).
11) Co za koncept, u kaduka! Pannom w głowie krokodyle, bo dziś każda zgrozy szuka. To dziś modne, wdzięczne, ładne, co zabójcze, co szkaradne! – dawniej młoda panieneczka mile rzekła kochankowi: „Daj mi, luby, kanareczka” – a dziś każda swemu powie: „Jeśli nie chcesz mojej zguby, krrokodyla daj mi luby!” (Papkin).
12) Powiedz: „W ogień skocz, Papkinie”, a Twój Papkin w ogniu zginie (Papkin).
13) Wdzięczność ludzi, wielkość świata – każdy siebie ma na względzie, a drugiego za narzędzie. Póki dobre – cacko, złoto; jak zepsute – ruszaj w błoto (Papkin).
