Bez wyjścia

„Oto «Tajemnica żółtego pokoju». To naprawdę klasyka! Aprobuję ją od początku do końca. Jakie logiczne rozwiązanie! Krytykowano je, twierdząc że nie jest fair. Ale niesłusznie, drogi Colinie. Niewiele brakuje do przekroczenia reguł gatunku, ale jednak je zachowano. Wszystko jest prawdą ukrytą w zręcznych słowach. Sytuacja musi się wyjaśnić w kulminacyjnym momencie, kiedy mężczyźni spotykają się w miejscu zbiegu trzech korytarzy”.

Autorem powyższej wypowiedzi jest nie kto inny jak Herkules Poirot. Agata Christie wkłada ją w usta swojego bohatera w kryminale „Przyjdź i zgiń”. I to ta opinia zainspirowała mnie do sięgnięcia po powieść Gastona Leroux (z 1907 r.).

Tajemnica pokoju zamkniętego z matematyczną dokładnością – pomieszczenia, w którym ktoś próbował dokonać morderstwa (próba jest tu pojęciem kluczowym), ale z którego nie dało się w żaden sposób wyjść. Tymczasem napastnik zniknął. Jak? Oto punkt wyjścia akcji, zawiązanie intrygi.

Rzecz dzieje się w zamku Glandier (Ile de France) zamieszkałym przez profesora Stangersona i jego piękną, acz nie najmłodszą już córkę Matyldę. Oboje są do siebie bardzo przywiązani i wspólnie poświęcają się badaniom naukowym (z dziedziny chemii). Wokół Matyldy kręci się Robert Darzac – jej permanentny adorator (również naukowiec) i wszystko wskazuje na to, że po latach starań zdołał przekonać do siebie profesorównę. Kiedy jednak ma dojść do zaręczyn, panna Stangerson zostaje zaatakowana w tytułowym żółtym pokoju (usytuowanym przy połączonym z zamkiem laboratorium).

Sprawę ma wyjaśnić uznany detektyw policyjny Frédéric Larsan. O napaść podejrzewa on niedoszłego narzeczonego. Tymczasem na zamku pojawia się młody reporter Joseph Rouletabille, który dla przyjemności (ale i dla swojej gazety) rozwiązuje zagadki kryminalne. Dziś nazwalibyśmy go dziennikarzem śledczym. Policjant i żurnalista zamiast współpracować – rywalizują. W grę wchodzą sprzeczne ambicje i podejrzenia. Wkrótce piękna Matylda zostaje napadnięta po raz drugi. W aferę wplątują się kolejne osoby – para dozorców, stary służący Jakub, dziwny gajowy zwany „zielonym człowiekiem”, a także pewna tajemnicza staruszka z kotem. Larsan uporczywie oskarża Darzaca, ale śmiały, przebojowy Rouletabille ma inne rozwiązanie. Nikomu jednak nie chce go zdradzić.

Całą historię opowiada Jean Sainclair, przyjaciel dziennikarza. Jest ona bardzo zawiła, wymaga dużej koncentracji na detalach. Stanowi raczej wyzwanie niż rozrywkę intelektualną, ale może tak być powinno – tego oczekujemy od dobrych kryminałów. Czy jednak kryminał to właściwe określenie? Zbrodnia, o której się mówi od początku pozostaje niedokonana, ofiara wciąż żyje, choć jej życiu zagraża niebezpieczeństwo. Określenie „powieść detektywistyczna” wydaje się w tym przypadku precyzyjniejsze. Sprawa znajduje finał w paryskim sądzie, ponieważ Larsan doprowadza do procesu Darzaca. Proces okazuje się wielkim sukcesem Rouletabille’a, którego autor uczynił bohaterem cyklu swoich utworów („Tajemnica żółtego pokoju” inauguruje serię).

Na koniec słowo właśnie o tej postaci. Nie wzbudziła ona mojej sympatii. Pewny siebie, pełen wigoru, nieprzeciętnie inteligentny młodzieniec bardziej kojarzył mi się z romantycznymi karierowiczami w stylu Balzakowskiego Rastignaca niż z rolą detektywa. Ale to pewnie dlatego, że przywykłem do Sherlocka Holmesa i Herkulesa Poirot, a także szeregu ich naśladowców – dystyngowanych panów palących cygara lub wygrzewających się przy kominku. I niepozbawionych uroczych dziwactw. Cóż, jestem konserwatywny – jak oni.

Na czym polega pomysłowość Leroux? Jako jeden z pierwszych podważał on uczciwość policyjnego śledztwa, starał się również inaczej przeprowadzić intrygę niż jego poprzednicy – unikając rozwiązań czy elementów pojawiających się na zasadzie deux ex machina. Uczynił czarnym charakterem postać, po której byśmy się tego nie spodziewali. I w twórczy sposób nawiązał do konceptu zamkniętego pokoju, który wprowadził do literatury Edgar Allan Poe. Po ponad stu latach od pierwszego wydania – powieść nadal się broni. Nieco zapomniana, ale wciąż atrakcyjna klasyka.