Nie ten najlepiej służy, kto rozumie

Sięgnąłem po powieść Kazuo Ishiguro po tym jak znów (nie wiem już po raz który w życiu) obejrzałem jej genialną ekranizację. Film uważam za arcydzieło, a rolę Anthony’ego Hopkinsa jako kamerdynera Stevensa za jedną z najwybitniejszych w całej historii kina. W książce to właśnie Stevens jest narratorem, co wydało mi się szczególnie intrygujące, bo byłem ciekaw, jakie tajemnice kryją się pod maską surowego i powściągliwego służącego wykreowanego przez Hopkinsa.

Na ekranie poznajemy kamerdynera tylko z zewnątrz, w powieści – od wewnątrz, z jego własnej perspektywy. Po ukończeniu lektury można się zastanawiać, czy taki punkt widzenia ułatwia nam zrozumienie minimalistycznej ekspresji filmowego Stevensa, czy po ujrzeniu bohatera od środka możemy pojąć decyzje, które podejmował, a które doprowadziły go do przegranej… Bo człowiek, dla którego ideałem była służba oparta na takich wartościach jak: wierność, honor i przede wszystkim – godność, ostatecznie przegrał. Pewnie dlatego, że inaczej niż większość z nas rozumiał miłość – nie jako domenę uczuć adresowanych do ukochanej osoby, ale jako bezwzględne posłuszeństwo wobec przełożonego. Na zarzuty, że ów przełożony błądził (w sensie politycznym, a co za tym idzie moralnym, gdyż naiwnie wierzył w dobre intencje hitlerowców) Stevens odpowie (cytuję niedokładnie): „Nie naszą rzeczą jest zgadzać się, czy nie zgadzać z pracodawcą, naszą rzeczą jest służyć”.

Czesław Miłosz puentował swój wiersz „Miłość” słowami: „Nie ten najlepiej służy, kto rozumie”. I to zdanie trafnie oddaje sposób widzenia i postępowania powieściowego kamerdynera. Stevens podskórnie wiedział (czy może czuł?), że przez taką postawę coś bardzo ważnego traci, ale niemal do końca nie chciał się do tego przyznać. Kiedy uświadomił sobie swój błąd (błąd życiowy) było już za późno, aby go naprawić. Tragizm służącego głęboko mnie porusza; wierność wyznawanym ideałom, wyrzeczenie się osobistego szczęścia i w konsekwencji – tajone poczucie niespełnienia, klęski.

Ishiguro przedstawia swojego bohatera wiarygodnie i przekonująco, zwłaszcza poprzez język, jakim ten się posługuje – niezwykle oszczędny i dyplomatyczny, pełen subtelnych eufemizmów (czasem komicznie groteskowych). Przy okazji autor ożywia świat oraz ludzi, których chyba już nie ma – klasyczną angielską arystokrację, jej obyczaje, kulturę, otoczenie. Warto zapoznać się z powieścią niedawnego noblisty, to znakomita literatura.

Wybrane myśli (wyrażone w tekście wprost lub tylko implicite)

1) Z godnością jest jak z pięknem kobiety, dlatego w przypadku godności nie ma pola do analiz, określania kryteriów. Albo się ją ma, albo nie (niejako z natury).
2) Nie można uchylać się od odpowiedzialności w tym, co zależy tylko od nas.
3) Patrząc wstecz wydaje się, że było w naszym życiu wiele momentów zwrotnych, kluczowych. Gdyby wtedy wszystko potoczyło się inaczej… Ale to tylko perspektywa post factum.
4) Nie można wciąż rozpatrywać tego, co mogło być, trzeba się cieszyć tym, co jest.
5) Chyba jednak istnieje wieczna miłość – to ta niespełniona.
6) Nigdy nie będziemy mieli wiedzy o wielkich sprawach świata. Mamy po prostu służyć.