Elena Ferrante "Genialna przyjaciółka"

Biedne przedmieścia Neapolu lat 50. i 60. XX w. są scenerią opowieści o niełatwej czy wręcz toksycznej przyjaźni dwóch dziewcząt: Eleny Greco i Lili Cerullo. Obserwujemy ich dzieciństwo, a potem wczesną młodość wraz z typowymi dla tych faz życia rozterkami i perypetiami.

Dziewczęta i ich rówieśnicy pochodzą z ubogich, tradycyjnych rodzin (szewca, woźnego, kolejarza, handlarza owocami etc.). W środowisku, w którym przemoc jest na porządku dziennym (dzielnicą rządzą cukiernicy Solara – powiązani z mafią) kształtują swoją tożsamość i próbują realizować marzenia. Fabularnie to w zasadzie wszystko.

Pod względem literackim książka jest przyzwoita. Język utworu odznacza się subtelną prostotą i harmonijnym rytmem. Narrację cechuje opisowość (dialogi zdarzają się sporadycznie) i sprawozdawczy styl. To rodzaj relacji pamiętnikarskiej, drobiazgowo przedstawiającej zdarzenia codzienności. Przekaz staje się przez to monotonny.

Sylwetki psychologiczne głównych bohaterek są przekonująco nakreślone. Elena, mimo urody i sukcesów w nauce, ma kompleks Lili, która niemal we wszystkim jest dla niej punktem odniesienia. Niepokorna, charyzmatyczna Lila z łatwością osiąga to, na co jej "genialna przyjaciółka" musi wytrwale pracować. Nie chodzi do liceum, a wie więcej od Eleny (przynajmniej do pewnego momentu). Nie okazuje zainteresowania chłopcami, a to za nią częściej się oglądają. Choć z dwójki dziewcząt to Lila jest "tą złą", potrafi skupiać na sobie uwagę i wywierać silny wpływ na rówieśników. Dziewczęta są sobie potrzebne, ale ich relacja naznaczona jest zazdrością i rywalizacją. Można się zastanawiać, na ile to przyjaźń, a na ile toksyczna zależność (napędzana fascynacją jednej i egoizmem drugiej strony).

Opowieść snuta przez Elenę (pierwszoosobową narratorkę) zaczyna się od sceny, w której Don Achille – wyobrażony potwór z bajek – porywa dziewczynkom ich ukochane lalki, a kończy ślubem szesnastoletniej Lili z synem tegoż – Stefano, jednym z bogatszych mieszkańców dzielnicy (prowadzi rodzinny sklep z wędlinami). Wykształcona Elena przygląda się hucznemu weselu, na którym widzi całe środowisko, w którym wyrosła. Zastanawia się, w jakim stopniu do tego świata należy i czy będzie mogła się z niego wyrwać.

Ferrante porusza tematy bliskie sercom współczesnej lewicy. Niepostrzeżenie przemyca krytykę patriarchatu (na przykładzie włoskiego maczyzmu) i religii (zabobonny ksiądz, światła nauczycielka-komunistka) oraz pochwałę awansu społecznego. Powiela wizerunki silnych, nietuzinkowych kobiet marzących o czymś więcej niż tradycyjne życie rodzinne. Prawdopodobnie dlatego książka cieszy się takim powodzeniem w prestiżowych rankingach.

W istocie stoi ona półkę wyżej od kobiecych czytadeł, ale wciąż daleko jej do arcydzieła. Nie wyróżnia się niczym szczególnym: ani formalnie, ani fabularnie. Choć autorka wykazuje się wnikliwą znajomością relacji między dorastającymi dziewczętami (ich motywacje i uczucia są ukazane wiarygodnie), to nie potrafi wyraziście wykreować pozostałych bohaterów. Są oni bladym tłem dla dwóch protagonistek (do tego stopnia, że na pierwszej stronie otrzymujemy wykaz wszystkich występujących w powieści osób). Tych osób jest kilkanaście, co wcale nie stanowi dużej liczby, a i tak musimy często zaglądać do spisu, bo trudno spamiętać, kto jest kim (postaci różnią się głównie imionami, płcią i wykonywaną pracą).

W książce brak zapadających w pamięć scen (może poza nagłym zasztyletowaniem Don Achilla, sylwestrową bitwą na dachu na fajerwerki oraz myciem nagiej panny młodej przed ślubem przez Elenę). Niewiele uświadczymy błyskotliwych refleksji czy oryginalnych metafor. Tekst jest wprawdzie wyważony i nie wykracza poza ramy estetycznej rzetelności. To jednak nie czyni go, jak chcieliby entuzjaści, wybitnym.

I wreszcie największy, choć może najbardziej subiektywny zarzut: Opowieść sprawia wrażenie intrygującego wprowadzenia do jakiejś zasadniczej akcji, która jednak nie następuje. Czytelnik oczekujący fabularnych wrażeń po prostu ich się nie doczeka. Chyba że w kolejnych tomach neapolitańskiej serii, których osobiście nie jestem w ogóle ciekaw.

Wybrane cytaty
1) Dorośli, w oczekiwaniu na przyszłość, poruszają się w teraźniejszości, przed którą było jakieś wczoraj lub przedwczoraj czy zeszły tydzień. O tym, co było jeszcze wcześniej, często wolą nie myśleć. Dzieci nie wiedzą, czym jest dzień wczorajszy czy przedwczorajszy albo jutrzejszy. Wszystko jest teraz: ulica, brama i schody; matka jest teraz i ojciec; teraz jest dzień i teraz jest noc.
2) Nina gryzło coś w środku, podobnie jak Lilę, co jest darem i cierpieniem, bo sprawia, że nigdy nie mogą czuć się w pełni szczęśliwi, zachowują czujność z obawy przed tym, co dzieje się wokół nich.
3) Czym jest plebs dowiedziałam się dopiero teraz, zrozumiałam to jasno i wyraźnie, o wiele jaśniej i wyraźniej niż mogłam to zrozumieć przed laty, gdy nauczycielka zadała mi to pytanie. Plebs to byliśmy my. Plebs to były kłótnie o wino i jedzenie, o to, kogo obsłużono w pierwszej kolejności. Plebs to była brudna podłoga, po której chodzili kelnerzy, plebs to były coraz bardziej wulgarne toasty. Plebs to była moja matka, która wypiła za dużo wina i teraz, oparta plecami o ramię ojca, śmiała się na cały głos z erotycznych podtekstów w odzywkach handlarza starzyzną.