Truman Capote "Śniadanie u Tiffany'ego"

Moon River, wider than a mile,
I'm crossing you in style some day.
Oh, dream maker, you heart breaker,
wherever you're going I'm going your way.

Ach, ta Holly Golightly – pewnie już zawsze będzie miała twarz Audrey Hepburn z gitarą na parapecie okna – śpiewającej "Księżycową Rzekę".

Oto jak wygląd Holly opisał narrator, ujrzawszy ją po raz pierwszy: "Była jeszcze na schodach; doszła właśnie do podestu i światło lampy wydobyło z mroku różnorakie odcienie jej chłopięcych włosów – płowych, z pasmami albinosowato-blond i złotymi. Była ciepła noc, już prawie lato, i dziewczyna miała na sobie obcisłą, zgrabną, czarną sukienkę, czarne sandałki i krótki naszyjnik z pereł. Pomimo swojej szykownej szczupłości odznaczała się jakimś pszenicznie zdrowym wyglądem, jakąś mydlano-cytrynową czystością, a jej policzki przyciemniała mocna różowość. Usta miała duże, nos lekko zadarty. Ciemne okulary przesłaniały jej oczy. Była to twarz poza dzieciństwem, lecz jeszcze nie należąca do kobiety".

Choć "Śniadanie u Tiffany'ego" pamiętamy bardziej z wersji filmowej, to naprawdę warto zapoznać się z literackim pierwowzorem (z 1958 r.). Ta nostalgiczna opowieść o pięknotce z prowincji szukającej szczęścia w Nowym Jorku, beztroskiej, lecz na swój sposób zaradnej, uwodzącej bogatych mężczyzn z półświatka, spędzającej czas na zabawach i podróżach, a w istocie pragnącej czułej, prawdziwej miłości – wprawia w nastrój tęsknego rozmarzenia.

Dziewczyna jest lokatorką podrzędnej czynszówki. Mają tam również mieszkania: narrator (początkujący pisarz), pan Yunioshi (japoński fotograf) oraz madame Spanella (śpiewaczka operowa). Nieopodal prowadzi bar stary Joe Bell kochający Holly platonicznie. Panienka zresztą wszystkich oczarowuje swym urokiem. Nawet jeśli wydzwania do lokatorów w środku nocy (bo zapomniała kluczy). Japończyk trochę się gniewa, ale szybko mu przechodzi. Jedynie sopranistka jest wrogo nastawiona. Zwłaszcza gdy Holly urządza u siebie przyjęcia, na których zjawia się podejrzane towarzystwo. W pokoju panuje artystyczny nieład, a jego wątpliwą ozdobą jest wielki rudy kot, tak samo niezależny jak jego właścicielka.

W miarę rozwoju akcji poznajemy bohaterkę bliżej. Okazuje się np. że ma powiązania z mafią: odwiedza w więzieniu Sing Sing narkotykowego bossa Sally'ego Tomato, któremu przekazuje zaszyfrowane informacje. Czy robi to świadomie? A może jest tylko bezwolną marionetką na usługach gangsterów? Niewinna trzpiotka czy interesowna escort girl? "Postrzelona romantyczka" czy zręczna manipulantka? Holly ma wiele twarzy, a tej prawdziwej możemy się tylko domyślać. "Nie jest blagierką dlatego, że jest szczerą blagierką. Wierzy w całą tę lipę, w którą wierzy" – powie o niej O.J. Berman, agent filmowy, któremu odmówiła udziału w hollywoodzkiej produkcji.

Jakie są jej marzenia? "Nie chcę mieć niczego na własność, dopóki nie będę wiedziała, że znalazłam miejsce właściwe dla mnie i moich rzeczy. A jeszcze nie jestem całkiem pewna, gdzie ono może być. Ale wiem jak wygląda. – Podobne jest do Tiffany'ego".

Dziewczyna tęskni za starszym bratem Fredem (jego imieniem nazywa narratora), który walczy na froncie drugiej wojny. Nie widziała go, odkąd uciekła z domu (w wieku 14 lat). Trudna przeszłość, o której chce zapomnieć, da o sobie znać, kiedy po Holly przyjedzie pewien weterynarz z Teksasu. Opiekun, przyjaciel, mąż?

Panna Golightly wpakuje się w poważne kłopoty na skutek kontaktu z Sallym (który "zachwycał się nią a la distance"). Żegnając się ze swoim kocurem, wyzna narratorowi: "Bardzo się boję, kochany. Tak, wreszcie. Bo może tak być zawsze. Że człowiek nie wie, co jest jego, dopóki tego nie wyrzuci".

Czy przyjdzie jej zostawić Nowy Jork i ruszyć w dalszą drogę w poszukiwaniu siebie? Gdzieś do Brazylii lub nawet do Afryki? Ku Księżycowej Rzece?

Two drifters
Off to see the world
There's such a lot of world to see
We're after the same rainbows end
Waitin' round the bend
My Huckleberry friend
Moon River and me...